Szukaj Pokaż menu

XKCD XXV

64 691  
648   11  
W dzisiejszym odcinku m.in. znajdziemy najlepszą wymówkę i ułożymy idealny plan dnia. Na koniec w nasze ręce wpadnie magiczna lampa.

Miss Olympia

78 774  
148   81  
Miss Olympia to tytuł dla najlepszej kulturystki na świecie przyznawany corocznie od 1980 roku przez Międzynarodową Federację Kulturystyki. Od 2000 roku zawody te są rozgrywane tego samego dnia co Mr. Olympia, które przecież nie raz wygrywał były gubernator stanu Kalifornia. Do 2005 roku, przez 5 lat, istniał jeszcze podział na kategorie wagowe, ale od tego roku możemy już podziwiać wszystkie ślicznie opalone i "przypakowane" panie razem, bez względu na ich wagę i masę mięśniową.

Kliknij i zobacz więcej!

Poranne zamotanie LXXIV

30 196  
70   3  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś o nierobieniu z siostry idiotki, zamotanej mamie pielęgniarce oraz o tym, co filmy robią z ludźmi...

Mam w pokoju łóżko piętrowe. Ja śpię na górze, a mój młodszy brat na dole. Często ok. 2 w nocy jeszcze siedzę na kompie, zazwyczaj pisząc z kolegą. Któregoś razu słyszę wołanie z dołu.
[Brat] Musisz mi powiedzieć!
[Ja] Ale co? Noc jest, śpij!
[B] Jak się nazywa twój numer?
Zdębiałem.
[J] Co?
[B] No powiedz mi! Jak się nazywa twój numer?! Powiedz mi!
[J] Ale o co ci chodzi?!
[B] No jak się nazywa twój numer?!
Podobna wymiana zdań trwała dobre pięć minut. W końcu nie wytrzymałem.
[J] Nosz...! Stasiek, mój numer nazywa się Stasiek, idź już spać!
[B] Ty to jakiś popier****ny jesteś...
I już się nie odzywał. Rano nic nie pamiętał.

by Lenny@

* * * * *

Historie związane ze mną mogę policzyć na palcach jednej ręki, za to moja siostrzyczka kochana, odkąd pamiętam lunatykowała (a jest o 9 lat starsza), zacznijmy ode mnie.

Mając lat 18, poszedłem w ok. dwugodzinną kimę o godzinie 16, po szkole. Odpaliłem delikatnie lekką muzyczkę i oddałem się w objęcia morfeusza, słysząc bardzo delikatne i subtelne dźwięki. Będąc już w ponad półśnie nieoczekiwanie chrapnąłem. Zaciągnąłem tak mocno, że w dziwny sposób język przyssał mi się do podniebienia, a ja przerażony dziwnym dźwiękiem szybko się ocknąłem i stwierdziłem, że zamiast odsypać w dzień, powinienem wcześniej chodzić spać.

Innym razem, pracując u mamy w firmie jako kierowca (zacząłem pracę w ferie), musiałem chodzić spać w miarę wcześnie, aby móc wstawać o godzinie 5:40. Pracą przejąłem się na tyle, że wyrobiłem sobie nawyk chodzenia spać przed 23 minut kilka. Około 2 tygodnie po zakończeniu ferii ocknąłem się, ledwo otwartymi oczyma widziałem jeszcze noc i świecące się lampy na podwórku. Wziąłem telefon do ręki i zobaczyłem bardzo niewyraźnie, że jest już "za dwadzieścia", więc bez chwili namysłu wstałem, założyłem spodnie i poszedłem do łazienki ogarnąć się. Po drodze tata zaczął się ze mnie śmiać, że śpię w spodniach. Nie widziałem o co mu chodzi, więc nic mu nie odpowiedziałem. Oddałem mocz i poszedłem do kuchni wstawić wodę. Jakież było moje zdziwienie gdy spojrzałem na zegarek na kuchni gazowej, na którym godzina była za dwadzieścia pierwsza (0:40) W sumie 5 z 0 nie trudno pomylić jeżeli widzi się przez mgłę.

Kolejna historia dotyczy już mojej siostry. Dzieliłem z nią pokój, więc siłą rzeczy widziałem jak się zachowuje podczas snu. Szczególnie że zawsze chodziła spać dość wcześnie, a ja siedziałem przed komputerem do późnej nocy. Wiedziałem nawet kiedy zacznie coś gadać przez sen, gdyż wykonywała specyficzny ruch, poprawiając sobie pierzynę i zawsze po tym ruchu zaczynała się gadka.

Pewnej nocy nagle podniosła się do siadu prostego (czy jakoś tak) i z oczyma rozwartymi jak u sowy zaczęła gadać po angielsku i niemiecku łącząc wyrazy. Sens był mniej więcej taki. "Wszyscy szybko do pociągu ... Praca musi palić się w rękach. Zostaniecie rozstrzelani i spaleni". Trwało to około 10-15 sekund. Bardzo płynnie się wypowiadała. Ja zrobiłem oczy nie mniejsze od niej wiedząc, że z języków obcych nie była zbyt bystra i zastanawiałem się co jej się śni, po czym ona położyła się z powrotem. Ja zostałem dalej w takiej pozycji myśląc WTF ? (nic się nie odzywałem) Po około 4 sekundach wstała znowu i powiedziała "Przestań ze mnie robić idiotkę. Idź wreszcie spać i wyłącz tego wyjca."
Wyjcem nazywała komputer.

Bardzo często wymawiała rzeczy dość dwuznaczne, np. Z pełnym podnieceniem mówiła "Hihii, nie tak mocno, hhihihi łaskoczesz mnie kotku, aaaaała przestań już ku**a, hihihihi, no nie wytrzymam".
Lub potrafiła prowadzić bardzo zacięte konwersacje z samą sobą.
Zdarzało się też, że śmiała się bardzo szyderczo przez kilka sekund i dalej kimała spokojnie.

Innym razem również siedząc przy kompie, nagle podniosła się i również z oczami jak u sowy, palcem wskazującym zaczęła pokazywać na mnie.
[Ja]: Co znowu, przestań już bo mnie przerażasz.
[Siostra]: Skręć szybko bo wlecisz mu w głowę.
Chwila ciszy, nagle otrząsnęła się i rzekła.
[Siostra]: Przestań ze mnie robić idiotkę i wyłącz w końcu tego wyjca!

I sporo innym sytuacji z pokazywaniem czegoś lub opowiadaniu o czymś. Które kończyły się tą samą gadką o robieniu z niej idiotki. Czasami zastanawiałem się czy przypadkiem nie jest opętana. Teraz szwagier mówi, że też zdarza jej się gadać przez sen.

by yobarbie

* * * * *

Trochę wstępu. Odkąd mi ocieplili blok ze 2 lata temu, sygnał radiowy nie jest w stanie przebić się do wieży (farba sponsorowana przez chińskie kopalnie ołowiu?), która do tamtej pory w zasadzie chodziła 24/365, bo lubię, nawet w czasie snu, jak coś mi brzdąka w tle. Będąc stworzeniem leniwym, zamiast męczyć się z anteną, nagrałem sobie na płyty kilka zestawów mp3 i prawie zawsze załączam któryś na noc, a pilot od wieży zostawiam tuż obok łóżka, gdyby był z jakiegoś powodu potrzebny.
Działo się to około 2 miesięcy temu. Koniec semestru, czas oddawania sprawozdań, projektów, sesja za pasem. Tego dnia miałem oddać sprawko, które szlifowałem jeszcze do 3-4 w nocy. Pobudka miała być o 7, akurat żeby na 9 dotrzeć na uczelnię, bo adresat mego dzieła tego dnia tylko 9-10 miał urzędować. W końcu w okolicach tej 7 obudził mnie chyba 3 z 6 budzików ustawionych na komórce, która leżała 2 metry dalej na biurku. Ja, będąc najwyraźniej jeszcze w krainie snów, chyżo chwyciłem pilota od wieży, skierowałem go na komórkę i przez dobrą minutę próbowałem wyłączyć nim piekielne urządzenie. Dla pewności, czy działa, przetestowałem go nawet na wieży, co tylko zwiększyło moją frustrację, bo na niej działał bez przeszkód. W końcu, dając za wygraną, wstałem, podszedłem do komórki, wyłączyłem wszystkie budziki i poszedłem dalej spać (zresztą działanie nagminne u mnie). Gdy obudziłem się koło 11, nic z tego nie pamiętałem, dopiero późnym wieczorem olśniło mnie, co wyprawiałem.

Jakiś spory czas wcześniej, też w okresie sesyjnym (letnia lub jesienna chyba), również miałem jakoś rano (8-9) nastawiony budzik. Czy to, żeby się pouczyć rano jeszcze, coś załatwić, w sumie nie pamiętam. W każdym razie obudziłem się z dwugodzinnym poślizgiem. Gdzieś koło 15, czy 16 przyszła pora wyjść z domu i panika. Ani na biurku, ani na stoliku przy łóżku nie ma komórki. Szybkie poszukiwania - okolice biurka, plecak, spodnie, pod kołdrą. Pusto. Ale coś mnie tknęło, jakieś dziwne przeczucie i wsadziłem rękę pod poduszkę, gdzie znalazłem swoją zgubę. Jakoś mgliście przypomniało mi się w tym momencie, że jeszcze na wpół będąc w objęciach Morfeusza, wstałem z łóżka, wziąłem z biurka próbującą mnie obudzić komórkę i zamiast po prostu wyłączyć budzik, wsadziłem ją pod poduszkę, żeby już przestała dzwonić i żeby nie obudziła innych domowników (którzy swoją drogą i tak już byli na nogach).

Z dużo dawniejszych czasów, będąc gdzieś w 1-3 klasie podstawówki, standardem były wyjazdy z rodzicami i grupą ich znajomych, czyli całą gromadą wujków i cioć, do Władysławowa. Zatrzymywaliśmy się w domu wypoczynkowym, czy pensjonacie, albo czymś pomiędzy, nie pamiętam już w sumie. W każdym razie każdy pokój miał osobną łazienkę, drzwi nieprzeszklone zamykane na klucz, a przy wejściu do budynku taki większy przedpokój z telewizorem i kilkoma fotelami. Pewnej nocy, zbudzony przez naturę, udałem się do łazienki, zrobiłem co trzeba, ale zamiast skręcić w prawo i udać się do swojego łóżka, skręciłem w lewo, wyszedłem na korytarz i radośnie wszedłem do pokoju obok, gdzie spali wujek i ciocia. Ja sam pamiętam tylko moment otwierania drzwi do ich pokoju oraz powrót do swojego łóżka. Ale z opowieści wynika, że ponoć byłem bardzo zdziwiony tym, że z ich pokoju zniknęło moje łóżko. A wszyscy od tamtej pory zaczęli na noc zamykać pokoje na klucz.

by Kevkos

* * * * *

Nie moje zamotanie, ale mojej mamuśki. Ja byłam tylko uczestniczką zdarzenia.
Mama pracowała w szpitalu jako pielęgniarka. Na oddziale H. Jak to w szpitalu, bywały różne zmiany: ranne, popołudniowe i nocne. Mamuśka wróciła po nocce, wysłała mnie do szkoły (jakoś druga klasa podstawówki) i położyła się spać. Wracam po lekcjach, dzwonię domofonem i słyszę zaspany głos mamy:
- Oddział H, słucham.
- Mamo, to ja.
- O cześć, coś się stało?
- Tak, przyszłam ze szkoły i chcę wejść.
Mamuśka dopiero wtedy zajarzyła, że nie rozmawia w pracy przez telefon.

by BeMyPenguin

* * * * *

Pobyt na obozie w Rzymie. W ostatni wieczór planowane były fajerwerki, cuda, dzikie węże, w ogóle impreza na całego. Jako że przez cały pobyt ostre balowanie było stwierdziłam, że przekimam się z godzinę. Nastawiłam budzik, uprzedziłam dziewczyny żeby w razie czego mnie obudziły i usnęłam.
Budzę się i słyszę:
- Eeeeeeeee chyba miałyśmy M. obudzić
Tak.... przespałam całą imprezę, wyłączyłam budzik sama nie wiem kiedy, a dziewczyny zapomniały mnie obudzić.

by Zadziorka

* * * * *

Któregoś pięknego poranka, po kilkunastu "drzemkach" w telefonie, W. nie wytrzymał:
W: Wstawaj!
J(a): Ale ja nie chcę!
W: No wstawaj
J: Ale dzisiaj Szmajdziński ma urodziny. Widziałam na allegro!

by krolewnasqa

* * * * *

Pewnego wieczoru obejrzałam film "Transformers". Jako że lubię ten gatunek filmowy, ze szczegółami go zapamiętałam. Jeden z bohaterów miał na imię Bumblebee i najwidoczniej stał się moim ulubieńcem, ponieważ tej samej nocy do pokoju weszła moja [M]ama (godzina ok. 4), a między nami nawiązała się taka rozmowa:
[J]: Bumbelbeeee....
[M]: Co tam gadasz?
[J]: Bumbelbeeeeeee...
[M]: ?
[J]: bąbeeeeelkii...!
[M]: Jakie bąbelki?!
[J]: Ku**a, napój mi przynieś!

Ech... co te filmy robią z banią...

by kromka1

Masz jakąś zabawną historyjkę o ciężkim poranku? Jeśli tak - to klikaj tu i ślij do mnie. W temacie maila wpisz poranek! Uwaga! Znaczek @ widnieje przy nickach osób, które jeszcze nie mają konta na tej najlepszej stronie na świecie!
70
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Miss Olympia
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Satyryczne Podsumowanie Tygodnia XXXV
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą