Wiele lat temu pewien czerwonowłosy artysta rzęził o zabijaniu się w imię miłości. W praktyce nikt o stabilnej sytuacji pod czerepem nie zrobiłby sobie krzywdy z powodu sercowego kaprysu. Tymczasem w Rosji... niejaki Alexey Bykov, pragnąc pokazać swej ukochanej, jak bardzo smutno by jej było, gdyby go zabrakło, zorganizował takie małe, uliczne „jasełka”. Mężczyzna wynajął reżysera, scenarzystę, kaskaderów i makijażystę, aby upozorować własną śmierć w wypadku samochodowym. Umówiona z Alexeyem dziewczyna zobaczyła scenę z prawdziwego horroru - roztrzaskane auta, dym i zwłoki zakrwawionego Bykova. Sanitariusze uświadomili zrozpaczonej kobiecie, że z jej chłopaka pożytku już nie będzie i że najlepsze, co można dla niego zrobić, to przygotować mu zacny pogrzeb. Na szczęście martwy Rosjanin wkrótce pozbierał się do kupy i na oczach żądnych sensacji gapiów oświadczył się lekko zakłopotanej wybrance swojego serca. Ugięłybyście się, drogie Bojowniczki, przed takimi oświadczynami?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą