Ojciec to wzór mądrości i związanych z nią życiowych porzekadeł. W hasłach padających z ojcowskich ust ukryta jest niezgłębiona, podparta doświadczeniem, esencja wiedzy. Wprawdzie dla nas – nieopierzonych szczeniaków i gołowąsów – są to tylko nudne pomruki zza gazetowej płachty.
Dopiero później, po latach, przypominamy sobie tatusiowe sentencje i dostrzegamy w nich prawdziwą wartość.
"Podczas ostatniego weekendu Sam i ja pokłóciliśmy się. Po raz 3. schował gdzieś mój służbowy telefon. Nie bardzo mi się ten żart spodobał. Znalazłem aparat pod furtką ogrodową, byłem naprawdę wściekły..."
Ojciec: Sam, czemu, do cholery, znowu to zrobiłeś? Tak nie można, to mój telefon! Powiedziałem, abyś tak nie robił. Dlaczego, mimo tego, i tak to zrobiłeś?
Sam: Przykro mi, tato.
Ojciec: Nie wydaje mi się, aby ci było przykro. Dlaczego to zrobiłeś? Naprawdę jestem zły!
Sam: Bo nie lubię, jak pracujesz. Kiedy pracujesz, nie możesz być ze mną. Kocham cię, tatusiu!
Nagle gniew ojca znikł, a jego miejsce zajął wielki wstyd. Taki rodzaj wstydu, który zasadza ci potężnego kopniaka w podbrzusze i zatrzymuje na dłuższą chwilę w miejscu. Mały po prostu czuł się zaniedbywany.
Kilka dni później:
Ojciec: Chciałbym spędzić dzisiejszy dzień z tobą, Sam. Co będziemy robić?
Sam: Może pojedziemy do Londynu?
Ojciec: Świetny pomysł, możemy tak zrobić.
Sam: Może pojedziemy jako Spiderman?
Ojciec: Obaj...?
Sam: Tak. Ty i ja. Możemy wypożyczyć kostium?
Ojciec: ...ok!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą