Dziecięca wyobraźnia pełna jest nie tylko magicznych wydarzeń i cudownych bohaterów. Jest w niej także wiele stworów, które nie śniły się twórcom horrorów. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że odpowiedzialni za to są przede wszystkim rodzice.
Postać Babaja jest relatywnie nowym zjawiskiem w rosyjskim folklorze, gdyż pojawiła się na fali rozruchów w czasie rewolucji październikowej i rozkwitu kultury więziennej w tym kraju. Pierwsze wzmianki o Babaju przypisuje się bolszewickiemu dowódcy Wasilijowi Czapajewowi, który miał w ten sposób dokuczać swojemu znajomemu o nazwisku Babel. W czasach radzieckich Babaj pełnił ważną rolę – rodzice straszyli nim swoje dzieci, jeśli były nieposłuszne. Wygląd tej postaci nie jest dokładnie określony, zazwyczaj przedstawiano go jako starca z wielkim workiem na plecach, do którego pakuje zbytnio rozbrykane maluchy.
Wiktoriańska Anglia była niezwykle sympatycznym miejscem – wyzysk pracowników w fabrykach, rozkwit prostytucji i zbrodniarze na ulicach, a wśród nich sam Kuba Rozpruwacz. Taka atmosfera sprzyjała powstawaniu legend oraz „straszaków”, którymi raczono dzieci. Warto wspomnieć np. o starusze Peg, która miała topić małolatów za to, że zamiast studiować Biblię w kościele wolą niedzielne zabawy. Jednak najstraszniejszy był Bogeyman – w wyobraźni przerażonego dziecka przybierał on najbardziej okropny wygląd, a karać miał np. za… ssanie kciuka. Rodzice straszyli, że jeśli dziecko nie będzie posłuszne, to Bogeyman dotknie ich swoimi długimi paluchami i sprawi, że ciało pokryją brodawki.
Postrach dzieci z Ameryki Południowej. Ten przerażający facet z workiem nie tylko kradnie maluchy, ale też je zjada. W Brazylii nie jest aż tak okrutny, bo dzieci nie zjada, tylko sprzedaje na targu niewolników. Źródła legendy sięgają prawdopodobnie 1910 roku, kiedy to w hiszpańskim mieście Almeria żył chory na gruźlicę Francisco Ortega. Mężczyzna rozpaczliwie poszukiwał lekarstwa na swoją chorobę. Jeden z mieszkańców poradził mu wypić krew dziecka i nasmarować nią klatkę piersiową. Ortega wykradł dziecko i popełnił zbrodnię. Jak się domyślacie, nie umarł na gruźlicę…
To stworzenie powstało w wyobraźni francuskich rodziców, którzy straszyli nim swoje pociechy, jeśli te nie chciały spać. Za dnia Kostopraw miał czaić się zakamarkach pokoju, a nocą wychodzić na polowanie. Pomysł na tę postać najprawdopodobniej wziął się z rozwoju XIX-wiecznej medycyny, a konkretniej z jęków, jakie dochodziły z gabinetu nastawiacza kości.
Legendy opisują Czarnego Pita jako kominiarza albo Maura, a nawet demona. Holendrzy widzieli w nim złego pirata. Najbardziej popularna wersja głosi, że Pit był czarnoskórym niewolnikiem uwolnionym przez św. Mikołaja. Były niewolnik obiecał służyć świętemu. Grzecznym dzieciom dawał prezenty, a nieposłusznym zabierał. Bardzo niegrzeczne dzieci mogły być zabrane przez Czarnego Pita. Pomocnik Mikołaja miał wiedzę absolutną o każdym dziecku – zawsze nosił ze sobą księgę z rejestrem złych i dobrych uczynków.
Pierwsze wzmianki o Krampusie sięgają przedchrześcijańskiego germańskiego folkloru. W późniejszych czasach stwora tego utożsamiano z diabłem i wszystkimi jego najgorszymi cechami. Jeszcze później Krampusa uważano za przeciwnika św. Mikołaja. Co roku w nocy z 5 na 6 grudnia mieszkańcy alpejskich regionów przebierają się za tę diabelską postać i straszą dzieci.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą