Szukaj Pokaż menu

ICBO LIII - A ty kogo chcesz przeprosić?

24 236  
4   28  
Przegląd krótkich form mocno głupawych wprost z internetowej studni bez dna czas zacząć. Oto co napisali najlepsi z milionów internautów polskich (oraz co pokazali najlepsi z amerykańskich).

Pajace są pośród nas. Niektóry beznadziejne, ale niektóre to...Wyszparała Kozia

- Kogo chcesz przeprosić? - Wpisujcie się! Ja chce przeprosić pogodynke z telewizji że jej nie wierzyłem że będzie padać. Naprawdę mi przykro, myślałem ze ściemnia, a tu faktycznie - dzisiaj pada deszcz.

- Ja chcę publicznie przeprosić mojego kotka że go wczoraj odepchnąłem ręką jak do mnie podchodził.

- A ja chcę publicznie przeprosić pasażerów linii autobusowej 105 w Warszawie, że wczoraj wieczorem puściłem w autobusie śmierdzącego bąka. 

- Przepraszam prezydenta Kwasniewskiego że na niego głosowałem. 

- Chciałem przeprosić wszystkich znajomych rodzinę a zwłaszcza mamę .Przepraszam też Włodzimeirza Szaranowicza za brzydkie wyrazy jakie rzucam gdy go słyszę.

Nowe przygody porypanego przedszkolaka cz. V

16 738  
3   11  
Rozkoszne.. małe... MONSTERKI!Dzieci, a szczególnie kilkulatki, są słodkie pod warunkiem, że śpą i nie wołają jeść. Przekonajcie się sami...

Dzień czternasty
Mama mówi, że jestem taki sam, jak dziadek Poldek. Zastanawiam się, o co jej chodzi, bo oprócz tego, że ja mam włosy, a dziadek jest łysy jak kula do kręgli (ostatnio byłem z tatą na kręgielni więc wiem), to ja zdecydowanie szybciej biegam, co też sprawdziłem - uciekając po ostatniej aferze z zębami (niestety okazałem się wolniejszy od taty). Ale po kolei...

Po imprezie w przedszkolu babcia z dziadkiem mieli u nas nocować. Mama pozwoliła mi też zaprosić na noc Młodego Gałązkę, żebym się nie musiał nudzić z wapniakami.

Do wieczora nic szczególnego się nie działo, dopiero po kolacji trochę się zdziwiłem. Myślałem, że dorośli mają lepiej poukładane w głowach, a tymczasem moja własna, rodzona babcia zrobiła mi przed kumplem taki wstyd...

Stwierdziła, że ona i dziadek chodzą spać z kurami... Jak mi już pierwszy szok minął, to sobie pomyślałem, że chyba jednak dziś nie usną, bo u nas żadnych kur nie ma, a ponieważ zaplanowaliśmy z Gałązką, że będziemy się dłużej bawić - musieliśmy wyeliminować potencjalnych przeszkadzaczy. Poczekaliśmy aż rodzice pójdą oglądać telewizję i po cichutku poszliśmy do kuchni.

Rychoo: Szok brygadzisty po latach

20 458  
6   30  
Kliknij sobie! A co!Bojownicy budowlańcy łączcie się! To o czym opowiada Rychoo wydarzyło się na pewnej budowie w latach 70-tych, a sprawa jak z archiwum X. Zaginiony obiekt i wyjaśnienie zagadki po latach. Czytajcie... :)

Pracowałem tam w brygadzie remontowej modernizującej istniejące wtedy w Pile, zakłady roszarnicze.

Tych brygad było kilka, z różnych zakładów terenowych. Pewnego dnia zgodnie z "harmonogramem robót" siedzieliśmy nudząc się cholernie, bo pogoda była do kitu, lało i wiało, że strach psa wypędzić, dlatego po budowie chodził tylko nadzór.

Niedaleko od naszej kapciory złożone leżały żelbetowe elementy, takie kręgi jak do studni, tylko, że większej średnicy, bo miały chyba robić za obudowę odstojników ścieków. Jeden z kręgów odłupał nam się przy rozładunku, kiedy zdejmowaliśmy to dziadostwo razem z Romkiem z samochodu. Żeby nie było widać odwróciliśmy odłupaniem do trawy i nie podpadło.

Jak już wspomniałem, lało tego dnia i padało, a do toalety trzeba było chodzić daleko. Sikać wyskakiwaliśmy za kapciorę, gorzej było z innymi potrzebami fizjologicznymi. Pierwszy nie wytrzymał kolega Romek, przeskoczył taki krąg, zdjął spodnie, zrobił co trzeba i przyszedł zadowolony, lżejszy na duszy i ciele. Romek, był bardzo pomysłowy i skory do różnych psot, największy kawalarz w brygadzie, pełen pomysłów. Krótko przed przerwą śniadaniową na podobny „czyn” odważył się nasz brygadzista, starszy chłopina i spracowany... On również zręcznie przelazł przez leżący krąg i przystąpił do obrządku.

Tutaj należy dodać, że brygadzista z trudem wlazł do tego odłupanego. Romek to zauważył i na naszych oczach porwał opartą o słup łopatę i nim brygadzista kucnął, Romek zdążył podłożyć zręcznie to cenne narzędzie pod szlachetne dupsko pana majstra... i czekał w pobliżu. Po dłuższej chwili, kiedy pan majster wstał i zaczął doprowadzać się do porządku, nasz Romek wysunął łopatę wraz z zawartością i schował ją za inną pakamerę. Kiedy brygadzista się pozapinał, poprawił kask i już miał przekładać nogę przez ów krąg, zauważył straszną rzecz... „Dzieło dnia” – zniknęło!!!

Skoczył na metr w górę!!! Nie zważając na to, że jest na zewnątrz kręgu błyskawicznie zrzucił deszczówkę, spuścił spodnie świecąc gołym dupskiem niczym słońce, dokonał przeglądu portek gaci i nic! Będąc w szoku zaczął sprawdzać sąsiednie kręgi licząc, że może się pomylił z którego wyszedł!!! Cały czas macał się po nogawkach i dupsku. Stał biedak wystraszony, nie wiedząc co się stało!!! Myśmy w tym czasie tarzali się ze śmiechu i sikali, gapiąc się przez uchylone drzwi i okienko. Najtrudniejsze było i to, że widząc brygadzistę idącego w nasza stronę, wszyscy padliśmy gdzie się dało, udając, że śpimy albo drzemiemy...

Udało się! Przez przerwę śniadaniową siedział jak „z krzyża zdjęty”, a nam było tylko do śmiechu i żeby zamaskować to przed majstrem, śmialiśmy się nawet z tytułów w gazetach, także tych informujących o wypadkach drogowych i nekrologów! Tę wesołą atmosferę próbował nieświadomy niczego, zakłócić jeden z młodych inspektorów nadzoru, pytając „co wam tak panowie śmieszno?”.

Wtedy rozdrażniony brygadzista, odpowiedział „a gówno ciebie to obchodzi”... My w śmiech! Ten młody chłopak odrzekł, nadal nieświadomy: „a obchodzi, obchodzi”. No i doszło do chryi, bo majster skojarzył sobie, że inspektor coś wie. Ten chłopak, gdy spostrzegł, że za chwile dostanie kaskiem w strefę zgniotu, czyli gębę, spasował i wycofał się ze stołówki. Do końca dnia, kiedy inni brygadziści pytali z troska naszego „co tobie jest”, ten odpowiadał konsekwentnie - „odpie**ol się”...

Wszystko wydało się na drugi dzień, kiedy brygadzista z sąsiedniej brygady monterów rozdarł pysk na cały zakład, wrzeszcząc „kto obsrał szypę?!”. Zrobiło się zbiegowisko i wszyscy nieświadomie podziwiali wielkie dosłownie, dzieło naszego brygadzisty... Ale dla tamtego ważne było kto to zrobił? Wziął wiec dwie elektrody spawalnicze i zaczął rozwijać sterczący w kupie naszego brygadzisty, kawałek gazety... A tam napisane było jak byk „ Gazeta Kujawska Organ Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Bydgoszczy”. Wszyscy więc spojrzeli na nas... Wtedy brygadzista zachowując zimną krew, skomentował: „no przecież naszą gazetę mógł zapier**lić każdy” ... Na to tamten brygadzista odpowiedział „pewnie razem z twoim gównem”... My znów w śmiech!! No i zaczęli sobie nawymyślać, od „krzywych rydli”, „buraków” i takich tam innych dynamizatorów przyjaźni. Całą sprawę zażegnał nadzór, goniąc nas do roboty. Do końca pobytu na delegacji nasz majster nie był sobą.

Kiedy już dawno nie pracowałem w zakładach roszarniczych, spotkałem mojego dawnego brygadzistę jako teścia mojego kolegi. No i po którymś tam piwie mój były szef zapytał mnie, a pamiętasz magister jak byliśmy na delegacji w Pile . . . tutaj zatkało mnie!!!

Zakrztusiłem się piwskiem albo kiełbachą z rusztu i po dłuższej chwili łapania oddechu, potwierdziłem „no jakbym mógł pana majstra zapomnieć”, i znów śmiech... Wtedy senior zapytał, a co tak ciebie śmieszy? Wiec kiedy nadarzyła się okazja i zostaliśmy sami, bo nasi gospodarze kładli dzieci spać, opowiedziałem zacnemu emerytowi zakładów roszarniczych, jak to się stało i dlaczego pamiętam... po czym pożegnałem się i poszedłem do domu...

Na drugi dzień po południu dostaję od kolegi telefon z zapytaniem, co żeśmy z dziadkiem pili, bo tak się starowinka schlał, że już popołudnie, a dziadek narąbany jak stodoła po żniwach i powtarza namiętnie zwrot: „pier**lone brygady” . . . Odpowiedziałem więc, może dziadkowi przyśnili się Bader i Meinhof ???

6
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Nowe przygody porypanego przedszkolaka cz. V
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Rodzynki (z) wykładowców - ekonomiści z Katowic
Przejdź do artykułu Najmocniejsze cytaty – ​Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży
Przejdź do artykułu Szatańskie poczucie humoru
Przejdź do artykułu Autentyki LXXIX - Jak opanować świat

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą