Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Cud w Kanie Galilejskiej

21 024  
1   5  
Fragmenty skeczu "Wesoła Nowina" autorstwa Jacka Janowicza w wykonaniu kabaretu Widelec i ze zdjęciami moimi prosto z Festiwalu Kabaretów Wyjście z Cienia z Gdańska, teatr Miniatura. Gorąco polecam, bo dobre, nawet mimo tego że dopiero na scenie chłopaki (i dziewczyna) wyciskają z tego tekstu prawdziwy sok!
Więcej tekstów oraz teksty piosenek na stronie Widelca
...Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa oraz niektórych jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: - Synu, nie maja już wina! A Jezus jej odpowiedział "To dobrze, są już wystarczająco rozbawieni." Ona zaś rzekła "Będą skargi, jeszcze nie było oczepin". Jezus odpowiedział "Czy to moja lub Twoja sprawa, niewiasto?". I spojrzawszy na zegarek dodał "Jeszcze nie nadeszła godzina moja". Wtedy Matka Jego powiedziała do uczniów:
- Zróbcie wszystko, cokolwiek Wam powie.

(...)

Piotr:
- Bracia, słyszeliście, ze wino się kończy?
Judasz:
- No co ty, Piotrze, o tej porze?
Piotr:
- Podobno przyszło wielu nieproszonych Rzymian.
Mateusz:
- A, to się nie dziwie. Jezus o tym wie?
Judasz:
- Tak, czterech już wyrzucił. Sam widziałem. Powywracał im stoły i....
Mateusz:
- Ale czy wie, że nie ma wina?
Piotr:
- Wie. Mamy zrobić wszystko, co nam powie.
Mateusz:
- Coś powiedział?
Piotr:
- Na razie nic. Podobno jeszcze nie nadeszła Jego godzina. (patrzy na zegarek).
Mateusz:
- Co się stało?
Piotr:
- Klepsydra mi się zatkała. Chyba chlapnęło jak chodziłem po wodzie.
Judasz:
- Zanieś do Tomasza, może cos poradzi...
Piotr:
- Tomasz? W cuda to ja nie wierzę.
(przybiega Marta)
Marta:
- Bracia, zaczęło się. Jezus pyta, co macie do picia.
Judasz:
- Została nam tylko mineralna. (Marta wybiega).
Mateusz:
- Gdyby wszystkie kobiety w Izraelu były takie szybkie, przejście do Ziemi Obiecanej zabrałoby Mojżeszowi co najwyżej pół roku.
Judasz:
- Przejście? To byłby sprint.
Mateusz:
- Raczej maraton.
Piotr:
- Mateuszu, jak mojżesz tak mówić! Przecież to są nasze Święte Dzieje!
Judasz:
- Patrzcie lepiej, co tu się dzieje.
(Przybiega Marta):
- Nauczyciel pyta, ile macie tej mineralnej.
Judasz:
- Będzie ze 40 skrzynek. W tym jedna niepełna. (Marta wybiega).
Piotr:
- Powinna jechać na Igrzyska.
Judasz:
- Albo na Olimpiadę.
Mateusz:
- Przecież to jedno i to samo.
Piotr:
- W takim razie powinna wystartować i tu i tu.
(przybiega Marta):
- Zanieście Mu wszystko, co macie.

(...)

Judasz:
- Marto, Mateuszu, co za historia, Jezus czyni cuda naszymi rękoma.
Mateusz:
- Jak to?
Judasz:
- Dał nam nalepki od wina i kazał naklejać na butelki od mineralnej...
Piotr:
- ...Robiliśmy co rozkazał a jak wszystkie nakleiliśmy, mówi Judaszowi: "Zanieś to staroście weselnemu"...
Judasz:
- ...Cóż było robić, niosę te mineralna i płonę ze wstydu...
Piotr:
- ...lecz zdębiał, wodę podając, bo z wody... zrobiło się wino.
Judasz:
- Mam nadzieje, że im wystarczy, bo zostało mi tylko kilka nalepek od piwa.
Marta:
- Wystarczy, przecież nie wszyscy pija, wielu gości przyjechało konno.
Mateusz:
- Oj, bracia, żebyście nie narobili sobie kłopotu, byłem celnikiem, znam się na tym.
Judasz:
- Jakiego kłopotu?
Mateusz:
- Jak się Rzymianie o tym dowiedzą, od razu zjawi się tu Sanepid, a poza tym do produkcji wina potrzebna jest koncesja, NIP, podatek VAT....
(robi się szum, podchodzi kilku wzburzonych biesiadników)
Biesiadnik 1:
- Kto nam to uczynił?!!
Piotr: - Kim jesteście, bracia?
Biesiadnik 1:
- Jesteśmy z Klubu Chwilowych Abstynentów.
Biesiadnik 2:
- Gdzie jest nasza woda mineralna?
Biesiadnik 1:
- Precz z winem! Pragniemy mineralnej!
Biesiadnik 2:
- Ja mam wszyty esperal, potrzebuje bezpiecznego napoju!
Biesiadnik 1:
- My też mamy prawo do popicia kanapek!
Biesiadnicy:
- Oddawać mineralną! Oddawać mineralną! Oddawać mineralną!
Judasz przyłącza się do krzyczących, Mateusz odchodzi.

---------------------------------------------------------
PIOSENKA ABSTYNENTÓW.
---------------------------------------------------------

Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej...
Uczniowie zaś Jego rozprawiali o cudach, niewiele z tego jednak rozumieli.
Gdyby bowiem rozumieli, nie nazywaliby się uczniami Jezusa, lecz Jego studentami.

PARALITYK.
(Piotr opowiada, uczniowie słuchają, ktoś puka do drzwi):
Mateusz:
- Sprawdź kto to.
Tomasz:
- Spojrzę przez Judasza. (bierze Judasza, patrzy przez niego). Paralityk.
Piotr:
- Chyba paralotniarz?
Tomasz:
- Paralityk.
Piotr:
- Sam?
Tomasz:
- Sam.
Mateusz:
- To jak tu przyszedł??
Piotr:
- Pewnie go ktoś przyniósł. Otwórz.
Tomasz:
- Pan do nas? Prosimy!... No śmiało...
Piotr:
- Wnieście go. (wnoszą) Co panu jest? Czy może pan ruszyć ręką? Noga tez nie? A serce? A, serduszko tyka, znaczy częściowy paraliż.
Mateusz:
- Ale Jezusa nie ma... Poszedł w te stronę, jakby pan się pośpieszył, to by pan Go złapał.
Tomasz:
- Pan z której Kasy Chorych?
Piotr:
- Wie pan, jakby tu był Jezus, to może by pana uzdrowił, ale my jesteśmy plankton...
Piotr:
- My jesteśmy plankton a pan potrzebuje specjalisty.
Judasz:
- Bracia, a pamiętacie, jak nam Jezus powiedział:
"Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze: "Przesuń się tam!" a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla Was".
Tomasz:
- To góra może tak, ale nie paralityk.
Mateusz:
- Nie masz tam czegoś o paralitykach?
Judasz:
- Nic nie rozumiesz! Chodzi o wiarę a nie o to, kogo przesuwasz.
Mateusz:
- No to go przesuńmy.
Tomasz:
- Za mało mamy wiary.
Piotr:
- Bracia, musimy wzmocnić nasza wiarę. Pomódlmy się.
Piotr:

- Człowieku, Tobie mowię, wstań! (paralityk wstaje) - Twoja wiara Cię uzdrowiła.
Tomasz:

- Coś takiego, nie wierzę własnym oczom... (paralityk spowrotem pada)
Piotr:
- Tomaszu, więcej wiary!
Judasz:
- Przepraszamy pana...
Mateusz:
- Zaraz to powtórzymy...
Piotr:
- Człowieku, Tobie mówię: Wstań, weź swoje rzeczy... swoje... i idź prosto do domu.
Tomasz:
- A jak już będziesz...
Mateusz:
- Tomaszu, a ty nie odzywaj się, dopóki on nie dojdzie do domu.

---------------------------------------------------------
PIOSENKA PARALITYKA.
---------------------------------------------------------

OPOWIESC JUDASZA.
Judasz:
- Było to w Galilei. Jezus nauczał tłumy na brzegu, a my czekaliśmy w łodzi. A była noc i wiał silny wiatr, wiec zniosło nas parę stadiów od brzegu. Nagle patrzymy a tu ktoś idzie po jeziorze. Myśleliśmy, ze to jakąś zjawa, przestraszyliśmy się. A Jezus, bo to On był, mówi tak: "Odwagi! Nie bójcie się, to Ja jestem!". Na to Piotr:
"Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie". A On mówi: "Przyjdź!".
Piotr się przestraszył, no to go wypchnęliśmy. Dopóki przebierał szybko nogami to jakoś szedł ale jak się zmęczył... E, szkoda gadać...
Tomasz:
- Judaszu, co było dalej?
Judasz:
- E, nie będę Wam zdradzał zakończenia.
Mateusz:
- Zdradź nam.
Judasz:
- Nie.
Tomasz:
- Prosimy Cie, zdradź je nam.
Judasz:
- Dobrze, ale jakby co, to zdradziłem, bo mnie o to prosiliście.
Mateusz:
- Dobrze.
Judasz:
- Jak Piotr się zmęczył, to zaczął tonąć i krzyczy: "Bulbulbul...", co po hebrajsku znaczy:
"Panie, ratuj mnie!". A Jezus wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc...
Mateusz:
- Po polsku?
Judasz:
- Po polsku: Czemu zwątpiłeś, człowieku malej wiary. Ot i wszystko.
Mateusz:
- Piotrze, tak było?
Piotr:
- E tam... Wiarę to ja mam, ale tak szybko mnie wypchnęli, ze została w łodzi.
Mateusz: (pokazuje na oko) - Jedzie mi tu rydwan?
Piotr:
- A ty lepszy jesteś?
Judasz:
- Bracia, zachowujecie się jak dzieci, a przecież Pan powiedział: "Jeśli ktoś z Was chce być pierwszym, niech będzie ostatnim i niech się stanie sługą wszystkich".
(przychodzi Marta):
- Bracia, w kuchni zlew przecieka. Czy moglibyście rzucić okiem?
(uczniowie kloca się wypychając się nawzajem)
Marta:
- Bracia, w kuchni czeka również wieczerza.
Piotr:
- To ja pierwszy.... (wychodzą do kuchni. Marta zostaje i śpiewa piosenkę)

---------------------------------------------------------------
PIOSENKA MARTY
---------------------------------------------------------------

Tymczasem w Jerozolimie nadeszły 3 dni, które wstrząsnęły światem. Uczniowie Jezusa, nie wierząc jeszcze w zmartwychwstanie, siedzieli w Wieczerniku i bali się Rzymian...
QUO VADIS.
(Marta śpiewa)
- To ostatnia wieczerza...
Judasz:
- Ktoś puka! (idzie otworzyć)
Piotr:
- Quo kurde vadis?
Judasz:
- Otworzyć.
Piotr:
- A jeśli to Rzymianie?
Mateusz:
- Rzymianie nie pukają.
Judasz:
- Otworzę.
Piotr:
- Otwórz.
Judasz:
- Otwarte! (wchodzi świadek Jehowy)
Świadek:
- Bracie, czy wiesz, że wkrótce nastanie dzień, w którym przyjdzie Pan, aby rozliczyć nas...
Judasz:
- Wiem, z prądu i gazu. Pan z administracji?
Świadek:
- Bracie, błądzisz... Czy czytałeś już "Strażnicę"?
Judasz:
- Czytałem, brat mi z wojska przysyła... Proszę wyjść.
Piotr:
- Kto to był?
Judasz:
- Bracia, to tylko świadek Jehowy.
Mateusz:
- No nie mogę, jeszcze nie było zmartwychwstania a już łażą.
Piotr:
- Bracia, czytajmy.
Mateusz:
- Co to jest?
Piotr:
- List do Hebrajczyków.
Mateusz:
- Nie mogę tego otworzyć! Nie jestem Hebrajczykiem.
Judasz:
- Otwórz, ja jestem zameldowany w Hebrajcu.
Mateusz:
- Na początku mego listu chciałbym Was serdecznie pozdrowić i zapytać...
Piotr:
- Dalej...
Mateusz:
- Przepraszam, ze odpisuje dopiero teraz, ale nie mogłem znaleźć tematu, a kiedy znalazłem już temat, zgubiłem pióro...
Piotr:
- Zacznij od środka.
Mateusz:
- Sorry za brzydkie pismo ale ostatnio zaczęły się u nas prześladowania...
Piotr:
- A jeszcze dalej...
Mateusz:
- Na tym kończę. Wasz uniżony sługa...
Piotr:
- I to wszystko? Nie ma nic więcej? A tu paciorkiem...
Mateusz:
- Ciurkiem leci tak:
- Zaprawdę powiadam ci, trzy razy zaprzesz się swojej wiary
i wtedy kur zapieje...
Piotr:
- Kur? Bez sensu.
Mateusz:
- Nie jam to pisał. (Ding dong!)
Judasz:
- Ktoś dzwoni.
Piotr:
- Rzymianie?
Mateusz:
- Rzymianie nie pukają.
Judasz:
- To Rzymianie.
Piotr:
- Strach zapukal do drzwi, otworzyła mu odwaga i nikogo tam nie było. Wejść!
Rzymianin:
- Nie będziesz rozkazywać Rzymianinowi! Wejdę z własnej inicjatywy.
(wychodzi) Wejść! (wchodzi) Ave Cezar!
Piotr:
- Ave - Mateusz, Judasz, Piotrek...
Rzymianin:
- Piotrek? Czy i ty, Piotreku zadajesz się z ta wiara?
Piotr:
- Ja? Nie...
Rzymianin:
- Co?
Piotr:
- Nie.
Rzymianin:
- Słucham?
Piotr:
- Nie.
- Kukurykuuuuu!
Piotr:
- O! Kur!
----------------------------------------------------
PIOSENKA FINALOWA.
----------------------------------------------------



No i mniej wiecej koniec skeczu, który trwa scenicznie całkiem długo... Dzięki dla Jacka za udostępnienie tekstu.

Oglądany: 21024x | Komentarzy: 5 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało