< > wszystkie blogi

Blog Pana Wiatraka

Zawsze z wiatrem

Rolnik Sam W Dolinie

1 listopada 2017
Pierwszy post wiatraka, który rzucił wszystko i założył bloga. Opowiada o swojej przygodzie z ciągnikiem i o spełnianiu marzeń.
#marzenia Hejka wietrzni ludzie. Wczoraj mnie trochę zawiało (słaby żart słowny, należy się śmiać), bo po małych zielonych przyprawach zachcialo mi się jeździć ciągnikiem. Nie byłoby to może nic nadzwyczajnego, ale no jak sami widzicie - nie mam rąk. Ręki bym za to nie dał, ale chyba od urodzenia. Jak każdy wiatrak "heeeloooł". Niestety - mój kabel (mimo, że długi i podobno zadowalający ), ledwo sięgał do kierownicy, także ciężko. Po burzy mózgów wpadłem na pomysł, by poprosić wlaściciela ciągnika o możliwość przejażdżki jako pasażer. Tak. Wcześniej chiałem być yolo i myślalem o klasycznej polskiej podpier*olce. Nie udało się, więc podszedlem do właściciela, który płacił za coś na pobliskiej stacji paliw. Posmerałem go po nóżce, żeby się obrócił, bo o dziwo nie reagował na me wołania. Jestem po wycięciu migdalków i mam przez to tymczasowo trochę damski głos więc może myślał,że to jego żona i z przyzwyczajenia nie reagował. Po chwili zdziwienia, że po nózce dotyka go słodki wiatrak, przeszliśmy do rozmowy. Poszło łatwo. Nie doszlo do RĘKOczynów. Miły i uczynny z niego rolnik był. Zgodził się od razu, mówiąc że w sierpniu podobnym wiatrakiem odgonił kunę od swoich kur, więc dlaczego nie ma teraz się odwdzięczyć i zrobić czegoś dobrego dla mnie. Posadził mnie obok siebie i pojechaliśmy na przejażdżkę. Jechaliśmy wolno, gdyż mówił coś, że po ćwiartce nie jeździ szybciej niż 50 km/h - "względy bezpieczeństwa Panie". Frajda mniejsza, ale kit z tym.Wiatr wiał mi prosto w twarz, ptaki śpiewały, ludzie dziwnie się patrzyli ( nic nowego,jestem do tego przyzwyczajony jak do ściemy z reklam, że podwójna dawka magnezu wyleczy mnie z hemoroidów), a ja sobie jechałem i rozmawiałem z moim nowym przyjacielem rolnikiem. Jedno tylko było dziwne... za każdym razem, gdy mówiłem "ciągnik", mój kumpel człowiek się podśmiechiwał. Gdy skończyliśmy jazdę powiedział mi -" Tak na serio, to to nie jest ciągnik, tylko kosiarka. Mowię to dopiero teraz, bo nie chciałem psuć Ci tej pięknej chwili". Kochany czlowiek <3. Spełnił me marzenia. A mógł zabic. To na tyle na dzisiaj.. Jak macie pytania to zadawajcie je w komentarzach :) Z wiatrem! Zapraszam na instagram gdzie zobaczycie zdjęcie na ciągniku i inne smaczki. https://www.instagram.com/p/Bau0UKHhW1v/
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi