Macie w pracy swoje kubki, talerzyki etc. przyniesione z domu, których używacie Wy i tylko Wy? No ja mam i do dziś wierzyłam, że skoro ja pilnuje się i nie korzystam z cudzych, to i z moich nikt inny poza mną nie korzysta.

No jakiś takiś może nie wstręt ale... nie wiem jak to opisać. Nie i już

Wyszło dziś na to, że jestem jakaś durna i przewrażliwiona bo lekko się zirytowałam, gdy zobaczyłam, że ktoś bezceremonialnie sięga po mój kubek "w Tośka".

Ja nie widzę problemu, żeby ktoś skorzystał z mojego czy w drugą stronę. Pod warunkiem, że się najpierw zapyta.

Tak

a jak kot ci morde w miske wsadza, to sie nie brzydzisz?
sorry, ale musialam
jak zapyta, to nie widze problemu. i tak wsjo sie zmywa przecież

W poprzednim biurze korzystałam tylko z mojego kubka na kawę, bo firmowe były maleńkie, a mój ma ponad 400ml. Jeśli akurat z niego nie korzystałam, to nie widziałam przeszkód w tym, żeby ktoś go sobie pożyczył (o ile później go umył i oddał).

W nowym biurze mamy większe kubki, więc mój prywatny leży sobie na półce.

Moi koledzy z pracy boją się ruszyć cokolwiek, co leży na moim biurku, kubek jest bezpieczny Ale jakby zapytali, to czemu nie

Dlatego ja piję z gwinta. A jak jestem w eleganckim miejscu to nawet z gwintu.

:gatinha zostawiaj zawsze brudny. Myj tylko PRZED użyciem. Problem rozwiązany.

https://www.youtube.com/watch?v=G-C1dRZ_hps

Ja mam swój kubek, ale jakoś strasznie by mi nie przeszkadzało, jakby ktoś z niego skorzystał, zwłaszcza że jest nas w biurze 5 osób i się znamy i lubimy. Raz tylko mi się brew w zdziwieniu uniosła jak na Dzień Kobiet kupiliśmy dziewczynom badyle, wręczyliśmy uroczyście i pojechałem coś załatwić, a po powrocie zobaczyłem kwiatki nowo zatrudnionej laski w moim kubku. Może to przypadek bo dziewczyna nie była zbyt rozgarnięta, ale kubek jest dość charakterystyczny (z wielkim napisem Kill Bill i Umą Thurman z kataną ), więc do końca nie jestem pewien. Na szczęście któraś z dziewczyn zauważyła moją zdziwioną minę i podmieniła jej ten kubek na coś innego.

Pijam z kubków łapówkowych

Mam własny bukłaczek w biurze i kubek w socjalnym. Zazwyczaj korzystam z tego drugiego, bo nie chce mi się brać bukłaczka z biura jak idę na papierosa.

Czekałam na argument z restauracją. Myślę, że restauracja to zupełnie inna sprawa.
Co innego glass w biurze. I powiadam, jeśli ktos z nas przynosi do wspólnej szafki te graty i mowi "a to Agata jest mój kubek", to dla mnie ten kubek jest już nietykalny.

I najlepsze na koniec, na moje dzisiejsze zdziwienie i zapytanie dlaczego bierze mój kubek "w Tośka" usłyszałam odpowiedź "bo wszystkie moje są brudne i nie chce mi się iść zmywać". Miałam ochotę odpowiedzieć "no to chyba cię pojebało" ale jestem pierdoła życiowa

Ja w domu mam swój kubek do kawy, używam go od ponad 20 lat, nikt nie ma prawa go ruszyć, bo jest mój Moje kochanie też ma swój kubek. Ostatnio syn się wkurza, jak ktoś pije z jego kubka, bo to jego ulubiony.
Cała reszta kubków jest obojętna, ale te ''nasze" są nietykalne.

Wychodzi na to,że puchar największego poyeba trafi się mi. W swoim biurze, mam zawsze dwie filiżanki do espresso (jedna dla kogoś, kto ma ochotę), dwa kubki 0,6l (na zupę lub herbatę), 6 kubków reklamowych z poprzednich firm, jeden z wielkiej orkiestry, dwa talerze, komplet sztuców dla dzieci (a nóż), solniczkę, pieprzniczkę i habanero. Do tego czajniczek z filiżanką na zieloną herbatę, bo mi jeszcze chłopaki z tyrki morskiej przywożą i wszyscy wiedzą co jest czyje, więc jak coś leży w zlewie nieumyte to wiadomo kogo.

Nie mam takich problemów. Niech sie inni martwią ze pije z ich kubków

:Breata ano własnie. i tu mamy całą masę takich niczyich: reklamowych, po byłych pracownikach itp. Można z nich korzystać do woli.
Ale mimo to, każda z nas ma ten SWÓJ. I mówię: gdyby mi się nie chciało tego mojego umyć to pewnie sięgnęłabym po któryś z tych wspólnych-niczyich, ale na pewno nie po taki, o którym wiem że jest konkretnie którejś z nas.

ale domowe kubki to jeszcze inna kategoria choć i tak nie wyobrażam sobie robić komuś scen o durny kubek no i do roboty nie wzięłabym ulubionego poidła, nie dlatego, że sie brzydze, tylko bałabym sie, że jakaś sierota potłucze

U mnie w firmie jest szafka na rzeczy wspólne. Część zastawy kupiła firma, część poprzynosili ludzie z domu. Ogólnie wszyscy z tego korzystają. Oprócz tego mamy jeszcze nieduże szafki zamykane na klucz, tam można trzymać swoje własne naczynia. Jednak nie rozumiem co jest złego z korzystania z tych wspólnych naczyń, wszystkie są zawsze umyte.

:discordia akurat ten kubek dostałam właśnie do pracy Od najfajniejszego kolegi z dedykacją "masz tu kubek z Tośkiem, żebyś za nim w robocie nie tęskniła".

A scena (gdyby była, bo jak napisałam wyżej - nie było) to nie z powodu "durnego kubka", tylko z powodu braku szacunku dla cudzej własności. Mam dość duży bąbel społeczny. Nie życzę sobie aby ktoś korzystał z mojego kubka, podchodził z widelcem żeby spróbować co jem (chyba że sama zaproponuję), sięgania do mojej torby "Agata gdzie masz te swoje chusteczki do okularów bo moje zostawiłam w domu" bez pytania.
To się dzieje, zazwyczaj reaguję spokojnie. Ale dziś się wściekłam.

:kombinator_83
"Jednak nie rozumiem co jest złego z korzystania z tych wspólnych naczyń" - ależ nic nie jest w tym zlego. Ze wspólnych niech sobie korzysta do porzygu, i ja też.
Ale skoro mi do łba nie przyjdzie sięgnąć po czyjeś rzeczy, o których wiem, że są czyjeś, to nie widzę usprawiedliwienia dla tego, żeby ktoś korzystał z moich wiedząc, że są moje, nawet nei pytając o zgodę. o to mi idzie.

Na ten wydział trafiłam jakis rok temu. Od razu zostałam zapoznana z całym tym glassem: to tej, to tamtej, a to dziekana, to profesora, a z tych korzystamy wszyscy. Albo korzystasz ze wspólnych albo przynosisz swoje.. No więc skoro oni mogą mieć te swoje - i jak rozumiem, zapoznano mnie z tym glassem, żebym przypadkiem sie nie pomylila - no to nie widzę powodu żeby nie przyjąć do wiadomości, że z kolei ten kubek jest mój. Tyle. To przeciez proste.

Życzę sobie żeby nikt nie zjadł ciastka, które zostawię w służbowej kuchni :|

Kubek do swojej szafki lub nieumyty na biurku.

Zabij ich! Niech wiedzą na przyszłość

Ja nic bym nie miał do tego, że ktoś używa moich rzeczy, dość wyrozumiały jestem, ale sam bym raczej nie sięgał po czyjś kubek bez pytania. I jakkolwiek kubek jest czymś niezwykle błahym to też nie miałbym za złe komuś, że pilnuje swojego kubka...

Co do pojebania i braku asertywności to ludzie o problemach rozmawiają, reagować agresją na takie coś? Bez przesady.

Używam wspólnego kubka do kawy i swojego do herbaty. Mojego nigdy nie zostawiam w kuchni. Nie dlatego że się brzydzę (gdyby ktoś użył i umył nie miałabym żadnego problemu) ale nie chcę musieć go szukać.

Mamy naczynia wspólne i naczynia własne. Własne trzymamy "pod biurkami" lub na suszarce, ale każdy zazwyczaj wie co jest czyje i cudzego nie rusza. Wyjątkiem są noże, których mamy mało, więc naturalnie podkradamy je regularnie

:gatinha napisz na kubku, ze to kubek do ktorego Tosiek lubil sobie czasem nasikac. I sprawa zalatwiona

Mam w kopalni swój zestaw blaszanych kubków o różnych pojemnościach, Wieczorem do zmywarki, rano wyjmuję czyste. Nie stłuką się i są za tanie i zbyt nijakie, żeby się ktoś skusił.

W domu mam kolekcję kubków z podróży. Zaufani ludzie mogą z nich korzystać - poza jednym, który traktuję tak, jak Breata.

A ja nie kumam jak można wziąć czyjś kubek bez pytania. Do biurka czyjegoś też można podejść i sprzątnąć bez słowa długopis albo kalkulator? A co do brzydzenia się... Jak widzę te wspólne, półroczne, gnijące w zlewach zmywaki to się nie dziwię. Nie wiem co to ja wspólnego z "myciem". Ja mam zawsze swój

A widzieliście kiedyś pleśń na fusach od kawy

:uczulony mieszkałem w akademiku, widziałem niejedno