Twórca tej obudowy wybrał bardzo dziwny obiekt do przeróbki - starą szafkę nocną. Twierdzi, że komputer jest bardzo cichy i łatwy w przemieszczaniu po mieszkaniu.
Butelki z kapslami można otworzyć na wiele sposobów - normalnie otwieraczem, zębami, kluczami, śrubokrętem, o kant stołu, o śmietnik i na wiele innych sposobów. Ale czy widzieliście kiedyś żeby ktoś otwierał butelkę helikopterem?
Przybyli, zobaczyli i na szczęście dostali solidnie w skórę. Potem wrócili w czasach, gdy u nas zmienił się nieco ustrój i o cuda z zachodu raczej było trudno. Tym razem udało im się nas podbić. Tylko broń była inna – zamiast ciężkiej artylerii, nasi niemieccy sąsiedzi pokonali nas swymi produktami, z których większość, z punktu widzenia czasu, była równie destrukcyjna co bliskie spotkanie z germańskim granatem.
#1. Viva Zwei
Z jednej strony gwałcili nas Vivą, a z drugiej leczyli nasze zbolałe, spenetrowane bez odpowiedniego nawilżenia, uszy za pomocą Vivy 2.
W 2002 roku postanowili nas odłączyć od tego mechanizmu podtrzymującego życie - wszystko to z powodu gigantycznych strat finansowych – ludziska woleli jednak katować się „Barbie Girl” i prezenterem Molą Adebisim. Likwidacja kanału zaowocowała w Niemczech falą protestów i ulicznych demonstracji.
#2. Teresa Orlowski
Zaraz, zaraz – ona to raczej powinna się znaleźć w artykule „Co my daliśmy germańskim najeźdźcom”, ale zważywszy na to, że pochodząca z Wrocławia Teresa Orłowska wszystkim kojarzy się ze słynnym nurtem kina niemieckiego, zwanego dumnie „szajse wideo”, postanowiliśmy jednak zaprezentować ją tutaj. Nasza rodaczka trudniła się występami aktorskimi i reżyserią, a z czasem założyła nawet własną stację telewizyjną z pornolami. To dzięki niej powstały tak znakomite filmy jak:”Jurassic Fuck”, „Teresa nigdy nie mówi nie”, „Tylko najlepszy oral” oraz „Odbytnicze pożądanie”.
Errata - dostaliśmy informację, że pani Orłowska urodziła się w Dębicy. Podobno, wstydzący się niemoralnej ścieżki kariery Teresy, mieszkańcy tego miasta osobiście zasiali plotkę o jej rzekomym wrocławskim pochodzeniu
#3. Pro7 i Sat1
Kiedy to nasi ojcowie przytwierdzili do blokowych murów pierwsze anteny satelitarne, obowiązkowymi kanałami, które od najmłodszych lat truły nam dzieciństwo, były te właśnie niemieckie stacje. Do dziś się zastanawiamy jak to możliwe, że niegdyś człowiek bez mrugnięcia okiem był w stanie czerpać radość z fajnej kreskówki zbrukanej niemieckim dubbingiem. Ale za to jaka radość nas czekała, gdy to okazało się, że w nocy na Pro7 można było zobaczyć cycki!
#4. Maoam
Taka jakby guma do żucia, ale nie dość, że rozpuszczalna, to i wykazująca cechy mordoklejności. Zawsze nas irytowało to, że z tego świństwa nie dało się robić balonów. Rekompensował to nawet niczego sobie smak, jakże różny od toksycznej nutki plastiku drzemiącej w gumie Turbo. Mamy wrażenie, że jakiś czas temu słodycz ta zmieniła opakowanie. Oficjalna strona promuje się hasłem „Kraina zabaw z Kartofelkiem Maoam”, a opakowania przedstawiają wspomnianą bulwę podczas pląsów...
...wesołych harców z owocami... ...i eeee...wspólnego pocierania się i... ...tego...WTF???
#5. Modern Talking
Czołowi barbarzyńscy reprezentanci tak zwanego europopu. Mówi się, że to dzięki temu popularnemu głównie w latach 80. nurtowi wykluły się potem takie koszmary jak Aqua czy DJ Bobo. Autorzy „You're my heart, You're my soul” z siłą rozpędzonego czołgu nie tylko wdarli się do naszych polskich progów, ale i zawojowali swoją muzyką Japonię. Łącznie ci kwadratowoszczęcy ciemiężyciele sprzedali 120 milionów płyt. Mimo niewątpliwych szkód, które odcisnęli na naszych mózgach, ich muzyka wydaje się być znacznie bardziej znośna niż zaśpiewy Justina B...
#6. Miśki Haribo
Cukrzyca, próchnica i łuszczyca! Co bardziej troskliwe matki zapewne w ukryciu zbierały pieniądze na nowe plomby, które posłużyć miały do wypełnienia ogromnych dziur w naszych mleczakach. Miśki miały pięć kolorów i tyleż smaków, a największą radość czerpało się z upchnięcia całego ich opakowania w jamie gębowej. Mimo że żelatynę znali już żyjący 4000 lat temu Egipcjanie, to miśki musiały poczekać do lat 50. XX wieku aby zejść z niemieckiej taśmy produkcyjnej. Ich nazwę właściciel utworzył od pierwszych liter swojego imienia, nazwiska i rodzinnego miasta: HansRiegelBonn.
#7. Pszczółka Maja
Ta bajka jest akurat produkcją kanadyjsko-japońsko-austriacko-niemiecko-portugalsko-hiszpańską. Dla nas najważniejsze są jednak dwa fakty: 1- serial powstał w oparciu o książkę niemieckiego pisarza Waldemara Bonselsa, 2- książka ta zwała się „Die Biene Maja und ihre Abenteuer”, co zdecydowanie odejmuje żółtodupnemu owadowi gracji oraz sympatycznej powierzchowności...
Bajka powiadająca o przygodach pewnej pszczoły ukrywającej swą partyjną tożsamość przed lekko opóźnionym w rozwoju przyjacielem - Gustawem, została u nas dodatkowo ubarwiona przeszywającą pieśnią Zbigniewa Wodeckiego.
Jakoś tak w połowie lat 90. młody człowiek wchodzący do obskurnego salonu fryzjerskiego położonego w najbardziej zakazanej części Łodzi, często zamiast powitania mógł usłyszeć pytanie: „Na zero będzie, czy na Scootera?”. Trzeba przyznać, że fanów tego niemieckiego łojenia u nas nigdy nie brakowało, a każdy kolejny singiel grupy od razu miał swoją premierę w polskich mordotekach. Od 1995 roku zespół praktycznie co roku raczy nas nowym wydawnictwem i nic nie wskazuje na to, żeby ta rutyna miała zostać złamana.
PS Wbrew temu co zawsze myśleliśmy, Kinder Niespodzianka pochodzi z Włoch...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą